Rozmawiałam ostatnio z koleżanką na temat nowo poznanej osoby, starając się oszacować jej wiek, długa historia. W każdym razie twierdziłam, że jest bardzo młoda, a na dowód tego mówiłam o gładziuteńkiej buźce. Nie przekonało to mojej rozmówczyni. Kiedy jednak padł argument baaardzo młodo wyglądających dłoni, przyznała mi racje. Czytaj dalej „Manicure po ajurwedyjsku”
Błogosławieni niedoinformowani
Ubiegłej niedzieli, całkiem przypadkiem i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, dowiedziałam się, że tego właśnie dnia Tour de Pologne zawitał do Katowic. Nieco to pokomplikowało moje niedzielne plany, ale było, minęło. Rozbawiła mnie myśl, jak wysoce jestem niedoinformowana. Czy zamierzam coś z tym zrobić? A skąd!
Czapati, czyli kulinarnych indyjskich wspomnień ciąg dalszy
Kiedy byłam w Indiach, przez większą część mojego pobytu unikałam czapati. Obiadowa porcja thali składała się z dwóch/trzech miseczek cudownie doprawionych warzyw, dalu, ryżu, kwaśnego jogurtu i właśnie pszennego placka, czapati, który tradycyjnie w Indiach pełni rolę widelca – kawałkiem czapati nabierana jest potrawa. Ja przez większość czasu jaki spędziłam w Himalajach, pozostawałam wierna zachodniej wersji sztućców. Danie spore, wszystko pyszne, no więc po co to jeszcze jakimś mącznym plackiem popychać 🙂 ? Nasuwało mi się wtedy wspomnienie, które nieodmiennie wywołuje u mnie uśmiech. Kiedy na jakimś spotkaniu rodzinnym do dania serwowane jest pieczywo, mój Tata zawsze żartuje sobie i, odradzając mi jedzenie chleba, mówi : „Chlebek to Ty masz w domu!”
Czytaj dalej „Czapati, czyli kulinarnych indyjskich wspomnień ciąg dalszy”